Tomek z Chorzowa prowadzi bloga na którym napisał:

Czwartek 15.09.2016
Po raz trzeci wyruszam na tą pielgrzymkę – tym razem z Jasiem. Po raz pierwszy jedziemy razem na taką wielodniową trasę. Około 80 uczestników: 20 w grupie terenowej, reszta w szosowej. Przemierzamy piękne Podkarpacie.
Trasa różni się nieco od dotychczasowych edycji, choć punkty noclegowe są w tych samych miejscach. Jak zawsze gościnna atmosfera. Okazja do spotkania wielu znajomych, z którymi tyle już tras pielgrzymkowych przemierzałem. Razem jedziemy na odpust do Matki Bożej z La Salette w jej sanktuarium w Dębowcu.
Przed wyjazdem Msza Święta w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Saletyńskiej.
Za Dynowem kierujemy się w stronę Jabłonicy Ruskiej, gdzie przeprawiamy się promem na drugą stronę Sanu. W Orzechówce w domu ojców Jezuitów czeka na nas dach nad głową, pachnący bigos, a wieczorem – Pan Jezus w Przenajświętszym Sakramencie podczas adoracji.

Piątek 16.09.2016
Drugi dzień pielgrzymki – w pięknej pogodzie przemierzamy Beskid Niski, ale przedtem Msza Święta w Kaplicy pod wezwaniem Trzech Króli w Orzechówce.
Piątek, a więc Droga Krzyżowa, już w Strachocinie. To tutaj w 1591 roku narodził się Święty Andrzej Bobola – patron Polski, okrutnie zamęczony za jedność Kościoła.
Dalsza droga wiedzie już na skraj Bieszczad – do Komańczy. Coraz bardziej zachwycają rozległe niezamieszkałe przestrzenie i łagodne zbocza Beskidu Niskiego. Malowniczą drogą przez Czystogarb docieramy do gościnnych Jaślisk. To tutaj kłaniamy się Matce Bożej Jaśliskiej.
Bogaty we wrażenia dzień kończą wieczorne rozmowy przy tradycyjnych świeżych i jeszcze ciepłych rogalikach (ja preferuję te z czekoladą) oraz kubku gorącego kakao 🙂

Sobota 17.09.2016
W trzecim dniu mamy dotrzeć do Kotani. Po krótkim zjeździe z rynku w Jaśliskach, położonego na wzgórzu, kierujemy się w kierunku Daliowej. Przez Przełęcz Szklarską docieramy do Rymanowa. W tym roku dalsza droga do Dukli przebiega dużo przyjemniejszą trasą niż 2 lata wcześniej – z możliwie jak największym pominięciem ruchliwych odcinków szos. Pełna zakrętów wąska i miejscami dość stroma droga wiedzie przez Klimkówkę, Iwonicz, Lubatową i Cergową. Dłuższy postój w Iwoniczu pozwala mi przypomnieć sobie to miejsce po czterdziestu kilku latach, kiedy tam spędzałem część wakacji z Rodzicami….Tradycyjnie nawiedzamy sanktuarium Świętego Jana w Dukli skąd kierujemy się na Iwlę i Chyrową z pominięciem drogi wojewódzkiej. Jeszcze przed Chyrową odłączamy się od naszej grupy (i tak wszystkie grupy nie jadą razem). Mamy w planie z Jasiem, Sławkiem i Andrzejem dojechać jeszcze w okolice Ciechani – przez Żydowskie, i to nam się udaje. Wpierw jednak odkrywamy, że bardzo zniszczony odcinek drogi do Polan został wyremontowany. Po krótkim postoju w Krempnej jedziemy przez Żydowskie. Droga coraz bardziej zniszczona, ale to się chyba już nie zmieni. W każdym razie da się jechać. Bardzo zależało mi by znowu dotrzeć do tych miejsc naznaczonych trudnymi, tragicznymi dziejami ludzi tutaj niegdyś żyjących. Pozostały po nich zarośnięte cmentarze, zapomniane nagrobki, zdziczałe resztki sadów karmiących niegdyś mieszkańców soczystymi owocami…Już pierwsza wojna światowa naznaczyła tu swój krwawy ślad. W czasie II wojny światowej operacja dukielska przyniosła kolejną pożogę, nie sposób też pominąć akcji „Wisła”. Na to wszystko nakładają się jakże bolesne rany na rozdartym podziałami Kościele. Nie nam to wszystko osądzać. W każdym razie tutaj znowu patrząc na otaczający krajobraz pochylam się w duchu nad licznymi cierpieniami, których ta ziemia stała się świadkiem.
Nie udało się wracając z Ożennej przejechać przez Wyszowatkę, ale może następnym razem….
Dach nad głową znajdujemy jak poprzednich latach – w Ośrodku Rekolekcyjnym Diecezji Rzeszowskiej w Kotani.

Niedziela 18.09.2016
Ostatni dzień pielgrzymki rozpoczynamy w zamglonej Kotani.
Nie pada, ale wisząca w powietrzu wilgoć będzie nam towarzyszyć aż do Tarnowa. Na podjeździe na Przełęcz Hałbowską mgła się zagęszcza i co niektórzy (ja też) na zjazd zakładają lampki. Tym razem do Dębowca docieramy nieco inna drogą – już od Nowego Żmigrodu skręcamy na boczną drogę. Na boisku w Dębowcu łączymy się z grupą pieszą, z którą rozpoczynaliśmy pielgrzymkę.
Na placu przy sanktuarium gromadzą się liczni pielgrzymi a nasza grupa rzuca się w oczy dzięki pomarańczowym koszulkom. Zajmujemy stałe miejsce na wzniesieniu. Mszę Świętą odprawia ks. Arcybiskup Adam Szal – metropolita przemyski. W kazaniu nawiązuje do orędzia z La Salette, przypominając o potrzebie świętowania niedzieli.
Po Mszy Świętej jeszcze czeka na nas porcja gorących pierogów – i czas się pożegnać. W czteroosobowej grupie (3 Janów i ja) udajemy się w stronę Tarnowa. Z bagażami jedziemy w dość mocnym (jak na nas) tempie. Trasa znana mi dokładnie. Posługujemy się śladem sprzed 2 lat. W Błażkowej żegnamy się z jednym z Janów, który zmierza w stronę Brzostka – do domu.
Do minimum redukujemy postoje, gdyż zależy nam, aby zdążyć na pociąg odjeżdżający z Tarnowa o godzinie 17.30. Zasadniczo tylko to połączenie gwarantuje przyjazd do Katowic o rozsądnej porze. Następnego dnia czeka szkoła i praca. Jeszcze przesiadka w Krakowie (ponad 1,5 godziny przerwy). Na dworcu w Krakowie żegnamy się z Janem, który odjeżdża innym pociągiem. W Katowicach na dworcu Jaś jeszcze zasiada na chwilę do pianina 🙂
Krótki ale bardzo udany wyjazd. Piękna pielgrzymka w miłym gronie, dobrej pogodzie, bez awarii (chorzowskie powietrze w dętkach wróciło). Bogu niech będą dzięki!
I do tego z Jasiem – super! 🙂